Któż nie chciałby dostać w kieszeń 10 000 € z Niemiec, najchętniej nie w Niemczech tylko w Czechach, żeby było sympatyczniej i dodatkowo nie ujawniać tych pieniędzy w oświadczeniu majątkowym? I do tego zaprezentować się w blogu o nazwie Wikipedia jako autorytet, maż stanu i człowiek honoru? Lub nawet profesor?
Jak widać na powyżej załączonych obrazkach buzie się śmieją na samą myśl o tym. Pierwszeństwo maja politycy z górnej półki.
A jak to się robi pokazał pan Władysław Bartoszewski na załączonym tutaj przykładzie współpracy z niemiecką fundacją Adalbert-Stiftung Krefeld, która za coś wypłaciła. Jako profesorowi i historykowi. Którym nigdy nie był i nie jest. Za co, można się tylko domyślać po awanturze jaka się wywiązała w Berlinie w domu Komisji Europejskiej, gdy polscy dyskryminowani rodzice protestowali przeciwko dyskryminacji ich dzieci w Niemczech. Pan Bartoszewski siedział cicho. Skoro wziął za coś pieniądze, wiec prawdopodobnie nie wypadało mu nic powiedzieć, gdy przewodniczący kuratorium fundacji, Univ.-Prof. Dr. Hans Süssmuth, Heinrich-Heine Universität Düsseldorf, wrzeszczał na polskie matki domagające się zakończenia dyskryminacji i walił pięścią w stół i wrzasnął na mnie gdy zaprotestowałem przeciwko "kłamstwu profesorskiemu". Za co otrzymał oklaski od zgromadzonych europejskich Niemców w ramach poparcia dla takiej właśnie a nie innej niemieckiej tradycyjnej kultury. Europejskiej.
Prezentacja video przewodniczącego fundacji, męża byłej przewodniczącej Bundestagu, jest udokumentowana w komentarzu. Niemiecka nagroda pieniężna wypłacona panu Władysławowi Bartoszewskiemu 9 lipca 2007, milczącemu wymownie w sprawie niemieckiej dyskryminacji Polaków, nie została ujawniona w jego dwóch oświadczeniach majątkowych za rok 2007, zaprezentowanych na stronie KPRM. Jego milczenie pokrywa na tę dyskryminację przyzwolenie.
W kolejce do wspólnego zdjęcia z panem Profesorem Süssmuth stoją zapewne inni politycy. Pan Bronisław Komorowski już jest wraz z nim uwieczniony.
Komentarze